Menu strony

Atmosfera milczenia

Zaintrygował mnie pewien film. Obejrzałem go wraz z moimi seminaryjnymi braćmi przeddzień rekolekcji wielkopostnych. Opisuje on codzienne życie kartuzów – mnichów żyjących w kompletnym odizolowaniu od świata. Mieszkają oni gdzieś we francuskich górach. Najbardziej poruszająca wydała mi się „Wielka cisza”, w obecności której owi zakonnicy spędzają całe swoje życie. Taki jest też tytuł dokumentu, który oglądaliśmy. Reżyser złożył przed dziesięcioma laty prośbę o możliwość sfilmowania tak niecodziennego sposobu bytowania. Dopiero po tym czasie otrzymał odpowiedź twierdzącą, ponieważ mnisi uznali, że „czas już nadszedł”. Postawiono jednak pewne warunki: nie można było używać do filmowania sztucznego oświetlenia, zakazano też stosowania jakiegokolwiek podkładu muzycznego. cisza2Te wymagania umożliwiły pokazanie wiernego obrazu życia mnichów. Przez cztery miesiące pobytu reżyser chodził krok w krok za bohaterami swego dokumentu. Był z nimi w czasie modlitw, posiłków, codziennych obowiązków, a nawet w czasie rzadkich rekreacji. Poznał więc ich zwyczajne, codzienne życie, które wyznacza nieustanna modlitwa. Z pewnością pobyt ten był też dla niego czasem niezwykłych rekolekcji.

Przez cały czas trwania filmu słychać tylko ciszę, niekiedy przeplataną odgłosami kroków, czy też prac wykonywanych przez zakonników. Taki sposób przedstawiania rzeczywistości jest dla mnie i myślę, że dla współczesnego człowieka wręcz szokujące. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciszy. Nawet gdy jesteśmy sami, to często włączamy muzykę czy telewizor, aby nam towarzyszyli. Boimy się wręcz tej dzwoniącej w uszach samotności. Myślę, że jest to strach przed samym sobą. Może cisza odsłoni to, co we mnie jest jeszcze niejasne, nie odkryte. A może pod jej wpływem zacznę zastanawiać się nad sobą, kim w tym momencie jestem, co wydaje się takie nie na miejscu. Przypomina mi się tutaj wizyta Jana Pawła II w Polsce w 2003 roku. Wtedy to odwiedzając Kraków zatrzymał się w katedrze na Wawelu, aby odprawić Liturgię Godzin. Odmawiał ją w zupełnej ciszy, co wprawiło w zakłopotanie komentatorów. Zauważalny był swoisty strach przed tym, co wtedy się działo, widzowie zaś poznali prawdziwą atmosferę modlitwy. Kiedy bowiem się modlę, to zamykam swoje usta i rozpoczyna się rozmowa sercem. Z Bogiem bowiem tak najlepiej się rozmawia. Jak zakochani rozumieją się bez słów, tak wierzący zaczyna rozumieć swego Pana. Wróćmy jednak do kartuzów. Oni wydają mi się mistrzami w takiej komunikacji. Zamykają swoje usta, a otwierają szeroko swoje serce. To jest zbyt radykalne, aby całe życie milczeć – ktoś może powiedzieć. Tak, to jest radykalizm, ale jest on możliwy tylko wtedy, gdy się bardzo kocha. Miłość sprawiła, że ci mnisi zapomnieli kompletnie o sobie. Zrezygnowali z powabów tego świata i wycofali się od niego. Stali się w ten sposób zależni tylko od Boga. To może być niebywałe, ale dokonują tego zwykli, młodzi ludzie. Na filmie ukazane są sylwetki braci mających może trzydzieści lat. cisza3Nie znamy ich historii życiowych, nie wiemy skąd pochodzą, jakiej są narodowości (jeden z braci jest Afrykańczykiem), ale widzimy, że taki styl życia jest nadal pociągający. Niektórym ludziom nie wystarcza zwyczajność życia, szukają czegoś więcej. „Do wyższych rzeczy zostałem stworzony” – mówi św. Stanisław Kostka. Od francuskich kartuzów mogę więc się uczyć radykalnego pójścia za Chrystusem, pozostawiając to, co dla mnie jest wygodne i z pozoru mi się należy.
Pisząc ten artykuł przeżywam rekolekcje w milczeniu. Po raz kolejny doceniam wartość zamkniętych ust. Kiedy cisza zalega w moich myślach, mogę lepiej usłyszeć głos płynący z Białej Hostii, którą tak często w tych dniach adoruję. Co ciekawe, milczenie nie zamyka nas w sobie. Modląc się często myślę o osobach bliskich memu sercu, dostrzegając ich wartość w moim życiu. Tak więc oddzielając się od świata, wciąż o nim pamiętam. Z tego względu bądźmy wdzięczni zakonnikom i zakonnicom żyjącym za klasztornymi murami, bo może się okazać, że wiele łask właśnie oni nam wyprosili u Pana.

Alumn Łukasz Polkowski