Ś.p. Rafałowi Kaczyńskiem
Jakim pamiętają go koledzy i przyjaciele
Ad Te sunt corda et oculi cum mortis dolor ingruit…
Memento …
Listopad jest miesiącem szczególnej refleksji o zmarłych. Uwidacznia się poprzez nawiedzanie cmentarzy i modlitwę nad mogiłami osób, które w jakiś sposób naznaczyły nasze życie, które mają szczególną wartość dla naszego życia. Ś. p. Rafał był kimś takim w moim życiu, może nasza znajomość nie trwała długo i nie była zbyt głęboka, to jednak „ślad jego stóp” nie jest mi obcy, pamięć o nim jest wciąż żywa w moim sercu…
Przez cały czas, kiedy spotykałem Rafała – na początku w Ostrołęce na parafii, potem w seminarium – jego osoba w jakiś sposób mnie zastanawiała. Miał w sobie wiele dobrych cech, których można było mu „pozazdrościć”. Przede wszystkim biła od niego pokora i cichość. Nie pamiętam, żeby Rafał kogoś upominał, gniewał się na kogoś, miał do kogoś wyrzuty czy tym podobne. Cichość nie sprawiała, że nie miał nic do powiedzenia… wręcz przeciwnie. Dosyć często służył dobrym słowem, pocieszeniem, radą czy wskazówką. W tej swej cichości bardzo często zaskakiwał (można by pomyśleć, że był może „sztywniakiem”) czy to śmiesznym żartem czy zachowaniem… Do dziś pamiętam, jak wspólnie z Grzesiem wykonali „krzyk mewy”….
Przy każdym spotkaniu z Rafałem czułem, że rzeczywiście on naprawdę obcuje na co dzień z Bogiem, że żyje na co dzień Bogiem. Życzliwy uśmiech, dobre słowo, zawsze wyciągnięta dłoń w stronę drugiego człowieka, ciągła gotowość do pomocy cechowały Rafała. Śmiało mogę stwierdzić, że Rafał rzeczywiście żył i działał in persona Christi. Mimo, że nie doczekał liturgicznego obrzędu sakramentu święceń, on rzeczywiście był alter Christus. Dziś po ludzku rzecz ujmując, brakuje nam Rafała, może pozostały jeszcze pytania do Boga – dlaczego tak szybko, dlaczego w taki sposób; przy tym wszystkim tkwi w moim sercu świadomość, że mamy dobrego orędownika u Boga, że Rafał tak naprawdę nie odszedł, ciągle jest z nami… jest z nami każde dobro, którego on dokonał…
Patrząc na mogiłę Rafała przy okazji uroczystości Wszystkich Świętych, zrodziła się w moim sercu świadomość, jak jeszcze słabym jestem, by być apostołem Jezusa….
„Ślady stóp” Rafała „przetrwają”; wystarczy jedynie żywa pamięć o nim, pielęgnowanie cnót, które cechowały jego życie…
Alumn Paweł |
Rafał…tak trudno mi uwierzyc, że nie ma Cię już wśród nas..bardzo dziekuje Bogu, że postawił Cię na mojej drodze…odkąd pamiętam byłeś oddanym sługą naszego Pana…twój usmiech potrafił uszczęsliwić każdego…wiem, że Bóg potrzebował Cię bardziej w swoim królestwie niż my tu na Ziemi… Nigdy o Tobie nie zapomnę
Ewelina O. |
Pozostaniesz w naszej pamięci…
Byłeś wśród nas, z nami mieszkałeś, z nami się modliłeś, chciałeś być księdzem. Życie chciałeś poświecić dla Boga i ludzi. Tyle pięknych dni, radości, nowych doświadczeń. Tylu ludzi, których miałeś spotkać.
To wszystko było przed Tobą. Mając 23 lata cieszyłeś się życiem. Byłeś przecież jeszcze młody. Przyszłość miała spełnić Twoje marzenia.
Życia jednak nie możemy do końca zaplanować. Bóg nam je daje i On nam je zabiera. Wtedy, tam na jeziorze zginęło 12 osób. Oni też mieli swoje plany na życie. Dlaczego nie ma już ich i nie ma już Ciebie?
To pytanie rodzi się w sercu. Wiesz, nie łatwo jest znaleźć odpowiedź, jak trudno coś powiedzieć gdy Ciebie już nie ma.
Może nie poznałem Cię lepiej, nie byłem najlepszym przyjacielem. Nie wiem jaki film lubiłeś, którą książkę czytałeś, jakiej muzyki słuchałeś. Nie wiem o Tobie zbyt wiele…
Pamiętasz, kilka razy rozmawialiśmy, czasem na korytarzu, gdzieś na dworze. Ostatnio mówiłeś o wakacjach, tam w polskich Tatrach. Chciałeś zdobywać szczyty, poznawać przyrodę. Chodzić po górach. Lubiłeś humor, często sam wymyślałeś dowcipy, śmieszne teksty. Wszyscy się wtedy śmiali i cieszyli, że jesteś. Śpiewałeś, lubiłeś muzykę, dawałeś ją innym. Jak miło było słuchać, gdy grałeś. Tu będąc z nami nie byłeś sam, przecież miałeś tylu przyjaciół, znajomych. Żyjąc dawałeś nam siebie. W seminarium, na oazach, w szkole. Byłeś autorytetem, pogodnym człowiekiem, dla wielu niedoścignionym wzorem. Zapisałeś się w sercach tylu osób. Białe róże składali na grobie Twoi przyjaciele. Łzy i pochylone głowy towarzyszyły, gdy modliliśmy się za Ciebie. Twoje życie już się zmieniło, ale ciągle trwa. To też nie łatwo jest nam zrozumieć. Łatwo jest żyć, gdy wszystko się układa i realizuje. Jednak, gdy coś się zmienia nieoczekiwanie, trudna jest nasza odpowiedź.
Twoja nieobecność budzi sumienie. Żyłeś przecież obok nas, wśród ludzi, których znałeś. Dziś nie widać już Ciebie, nie słychać – świat się zmienił. Pozostaniesz w naszej pamięci do końca taki jakim byłeś.
przyjaciel – alumn V roku |
Pamiętam spotkania przed bierzmowaniem. Pamiętam pierwszy i każdy kolejny numer FRANCISZKA, którego stworzyliśmy. Pamiętam rozmowy o Twoim powołaniu i chęci pozostania księdzem. Pamiętam wspólne spotkania formacyjne w Ruchu Światło-Życie. Pamiętam Ciebie Rafałku i nigdy nie zapomnę Twojego usmiechu, Twojego opanowania, Twojej osoby. Spoczywaj w pokoju w ramionach Kochającego Ojca
Marcin |
Byłeś Rafale wspaniałym człowiekiem, miłym, uprzejmym i pełnym dobroci. Nie mogę uwierzyć, że już cię nie ma.
Koleżanka z liceum |
Rafał…syn, brat, ministrant, animator, organista, uczeń, kolega, przyjaciel prawdziwy świadek Chrystusa
Miesiąc listopad, jest miesiącem zadumy, zatrzymujemy się choć na chwilę nad tematem śmierci i przemijania, skłania nas do refleksji nad naszym życiem. Nasze myśli koncentrujemy na naszych zmarłych, często wspominamy osoby, których obecności w naszym życiu nie dało się nie zauważyć, a której teraz brak wyraźnie da się odczuć. Taką osobą był Rafał Kaczyński, którego w kilku zdaniach chcę wspomnieć…
W mojej znajomości z Rafałem mógłbym wyróżnić trzy płaszczyzny: pierwsza, to nasze poznanie oraz dwie kolejne, w których ma miejsce dalszy rozwój naszej znajomości i koleżeństwa, poprzez czas spędzany w szkole jak również na wspólnych spotkaniach w czasie wolnym, na wyjazdach, pielgrzymkach.
Moja znajomość z Rafałem zaczęła się przed około siedmiu laty kiedy to jeszcze jako mali chłopcy służyliśmy przy ołtarzu w jednej parafii. Dopiero później okazało się, że mieszka zaledwie kilka bloków dalej. Rafał pragnął zostać ministrantem i kiedy to się stało jego postawa odznaczała się chęcią zgłębienia wiedzy związanej z tą posługą. Postawa pragnienia, dążenia do zamierzonego celu u Rafała bardzo wyraźnie przeplatała się z postawą pokory, posłuszeństwa, wyrozumiałości. Te cechy charakteru i osobowości towarzyszyły mu w każdej chwili życia i we wszystkim co robił. Swoje obowiązki wypełniał sumiennie
i rzetelnie. Wyróżniał się zapałem i poświęceniem, zawsze można było na niego liczyć. Zawsze godnie uczestniczył w Eucharystii i bacznie obserwował co dzieje się na ołtarzu. Zgłębiając te tajemnice zrodziła się w nim chęć pójścia za Chrystusem, zostania apostołem. To powołanie, dojrzewało w nim w miarę upływu czasu. Bardzo intensywnie rozważał w sobie to wezwanie. Rafał bardzo angażował się w życie parafii, brał udział w wielu formach życia chrześcijańskiego m.in.: brał udział w rekolekcjach Odnowy w Duchu Świętym, był lektorem, animatorem oazowym oraz prowadził grupy do bierzmowania. Wszelkie treści, które przekazywał młodym ludziom najpierw wprowadzał w swoje życie. Swoimi czynami i słowami świadczył o Chrystusie, uczył postawy bycia chrześcijaninem. Czynił to w swojej codzienności, a ponadto okazywał ogrom radości który można czerpać z tego faktu. Rafał był bardzo zaangażowany w Ruch Światło-Życie. Sukcesywnie przeszedł cała formację oazową zdobywając poszczególne stopnie. Zdobytą tam wiedzę i umiejętności wykorzystywał do posługi w parafialnej grupie oazowej. Z naszych wspólnych wyjazdów pamiętam, że każdego potrafił „zarazić” swoją pogodą ducha i humorem. Nawet z sytuacji, która mogłaby wydawać się beznadziejna potrafił wychwycić pozytywne aspekty.
Dane mi było również spotykać się z Rafałem w szkole. Jako jego o rok młodszy kolega mogłem odczuć braterskie wsparcie. W naszych rozmowach zawsze uświadamiał mi że nie ma rzeczy niemożliwych, a na pewno wszystko da się przeżyć. Co udało mi się zaobserwować w osobie Rafała? Był on zawsze uśmiechnięty, przebywając w jego obecności dało się czuć bijące od niego ciepło i życzliwość. Był zawsze uprzejmy. Nie potrafił przejść obojętnie wobec drugiego człowieka, nie był też bierny wobec ludzkiej krzywdy. Ilekroć zwracałem się do niego z jakimś pytaniem, problemem zawsze znajdował czas, który mógł mi poświęcić i starał się mi pomóc, znaleźć rozwiązanie z sytuacji. Jak i w Kościele tak i w szkole również brał czynny udział. Przynależał do koła teatralnego, gdzie odsłaniał swoje zdolności aktorskie i recytatorskie, jak i wykazywał się duża inicjatywą twórczą. Był wyróżniającym się uczniem o wzorowym zachowaniu
i wysokich stopniach. Był osobą systematyczną. Nigdy nie lubił odkładać obowiązków na później. Jeśli coś miał do zrobienia starał się to robić na bieżąco
i nie odkładać tego na ostatnią chwilę. Jego postawa koleżeńska nacechowana była gotowością do pomocy i czynienia dobra. Zawsze wyciągał pomocną dłoń do osób, które się do niego zwracały. W relacjach z nim dało odczuć się, że jest w stanie zrobić bardzo dużo dla bliźnich nawet kosztem wysiłku i poświecenia.
W przypływie tylu zajęć i obowiązków znajdował też czas na rozrywkę, sport. Bardzo lubił grać w tenisa ziemnego, w wakacje spędzał czas jeżdżąc na rowerze, grając w piłkę siatkową na plaży. Często po Mszy św. wieczornej w szerszym gronie spotykaliśmy się i wspólnie organizowaliśmy czas któremu towarzyszyło wiele radości.
Jak dziś pamiętam moje ostatnie spotkanie z Rafałem. Było to na początku sierpnia na plebanii. Byłem w odwiedzinach u jednego z księży. Do drzwi wikariatu zapukał Rafał. Otworzyłem, przywitałem się, zamieniliśmy kilka zdań. Rafał po uzyskaniu informacji, które go interesowały wypowiedział słowa
: “zmykam, bo czekają na mnie, a mam jeszcze tyle do zrobienia….”. Cały on…
W tych kilku słowach uwidacznia się cala jego osobowość. Całkowite otwarcie się na drugiego człowiek, gotowość do pomocy, ofiarność i zaangażowanie w służbie Bogu i ludziom.
Jestem wdzięczny Bogu, że kiedyś skrzyżował moje drogi z Rafałem i dał mi poznać jego osobę bo wiele się mogłem nauczyć i zmienić w sobie. Osoba Rafała ubogaciła mnie o te cechy i wartości, które początkowo były nie do zaakceptowania, a na pewno nie do przyjęcia. Jednak przy zetknięciu z żywym przykładem mogłem pokusić się o pracę nad sobą i naśladowanie dobrych cech. Bardzo cenie sobie osobę Rafała za to, że w dobie dzisiejszego świata, który skierowany jest bardziej na to by “mieć” niż “być”, wyraźnie świadczył swoim życiem o elementarnych zasadach naszej wiary i nie bał się tego czynić. Dawał świadectwo, że nie wystarczy wiedzieć co jest dobre i jak mam postępować, że nie wystarczy być wychowanym według zasad chrześcijańskich, ale można i należy tymi zasadami żyć i nimi się kierować. Ukazywał jak być gorliwym w tym czego się podejmujemy. Pokazywał jak być pokornym i opanowanym, jak cieszyć się
z każdej malej rzeczy. Świadczył o tym, że często zwykłe najprostsze czyny znaczą więcej niż najpiękniejsze słowa, że więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu.
Rafał nie umarł, ale wciąż żyje… Żyje w chwale naszego Pana, jak również w naszej pamięci i sercach, albowiem są ludzie, którzy raz poznani bywają nigdy nie zapomniani.
alumn I roku Paweł Modzelewski |
Dziękuję Ci, za to, że byłeś takim wspaniałym człowiekiem, że swoim życiem pociągałeś nas ku Bogu. Dziękuję za Twoje poczucie humoru, za każde spotkanie oazowe, za Twój śpiew. Wierzę, że jesteś teraz bardzo szczęśliwy, że jesteś z Tym, do którego całe życie dążyłeś. Wspominam każde spotkanie z Tobą, to, jak w sobotni wieczór przestraszyłeś mnie “żółwikiem”, jak sobie żartowałeś. Żałuję, że nie słyszałam tej słynnej “mewy”. Dziękuję za to, że pojawiłeś się w moim życiu i za to wszystko, co do niego wniosłeś. Rafale na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci.
Marta |
Dziękuję Ci, Rafał. Gdy stałem nad Twoją trumną, ze łzami w oczach, trzęsąc się,
Pan Bóg za Twoją prośbą wysłuchał Ciebie, i udzielił mi Łaski nawrócenia – tego prawdziwego,
które prowadzi do Prawdy o Nas samych, i do Prawdy o Bożym Miłosierdziu wobec Naszej nędzy…
Marcin P. |
Iam Te beante vigilent Tibique laudes referant. Amen.
Jesteś drogi mi ja potrzebuję Cię, proszę przyjmij dzisiaj mnie.
Otwórz mi serce swe. Dlaczego wciąż odrzucasz mnie?
Posłuchaj tego co bardzo pragnę Ci powiedzieć.
Wciąż szukam Cię, pukam do twych drzwi i czekam aż powiesz – kocham!
Czy możesz zrozumieć tak wielki ból?
Posłuchaj mego głosu.
swoje serce powierz mi.
Ja tak bardzo ukochałem, że życie dałem Swe.
Dzisiaj znów, kolejny już raz, wierzę, że przyjmiesz mnie.
I pójdziemy już razem przez świat. I będziesz ze Mną szedł tam,
gdzie nam nasz Ojciec wskaże drogę.